Nie krzyczą do siebie. Nie machają rękoma w zdenerwowaniu. Cierpliwie czekają w długiej kolejce. Potem pojedynczo, przednimi drzwiami wsiadają do autobusu. Odbijają karnet lub kupują bilet u kierowcy. W Portugalii urzekł mnie spokój.
Tramwaj 28
Miesiąc temu poznałam Lizbonę. Obowiązkowym punktem zwiedzania miasta, była przejażdżka żółtym tramwajem numer 28. Jechałam wąskimi uliczkami z Alfamy do Placu Martim Moniz. Siedziałam w drewnianym wagoniku blisko konduktora. Z wielkim wysiłkiem zabytkowy mechanizm wspinał się pod górę. Zjeżdżając w dół trząsł się i wielokrotnie hamował.
Dokładnie taki sam opis przeczytałam na stronie infolizbona. Wnikliwy autor nie mógł przewidzieć dalszych wydarzeń.
Na ostatnim odcinku drogi tramwaj gwałtownie zahamował.
- Ktoś próbował schwycić w locie swoją torbę.
- Powodem przymusowego postoju był stojący na torach samochód, bez kierowcy.
- Podróżni wysiedli. Poznając się nawzajem, oglądali przeszkodę z każdej strony.
- Przypuszczalnie ustalali plan działania.
- Nagle kilku mężczyzn, wraz z kierowcą przestawiło samochód na bezpieczną odległość.
- Problem został rozwiązany. Policjanci przyjechali tylko po to, aby zrobić zdjęcia samochodowi – przeszkodzie.
Przymusowy postój trwał około godziny. Końcową drogę spędziłam w „wesołym tramwaju”. Otaczali mnie pogodni ludzie. Przypuszczalnie wymieniali się wrażeniami, z niecodziennego wydarzenia.
Spokój i opanowanie. Nikt nie krzyczał i nikt nie był zdenerwowany. Jeszcze niedawno nieznani sobie ludzie, poklepywali się po ramionach. Rozmawili. Z ulgą wymieniali życzliwe spojrzenia. Wysiadając żegnali się z kierowcą i z sobą nawzajem.
Życzliwość i spokój Lizbony
W Portugalii, w styczniu spotkałam niewielu turystów. Trwała zima. Przypomina polską, wczesną wiosnę. Podczas krótszych dni, temperatura spada do kilkunastu stopni. Przelotnie pada deszcz. Portugalczykom było zimno. Mijali mnie na ulicach w zimowych czapkach, opatuleni w grube szale.
W nocy jest chłodniej, a w domach często nie ma ogrzewania. Na ulicach widziałam wielu bezdomnych. Wieczorem kładą się zawinięci w koce na kratkach wentylacyjnych metra, na skraju zabytkowych placów miasta. Tam jest cieplej. Zwrócił mi na to uwagę Piotr Szmyt, doskonały przewodnik infolizbona, podczas naszej wędrówki po Lizbonie.
Ludzie, którym w życiu się nie powiodło traktowani są w Portugalii życzliwie. Nikomu nie przeszkadzają. Nikt się od nich nie odsuwa.
Widziałam elegancką panią, która idąc do pracy, podeszła do bezdomnej osoby. Trzymała w ręku, estetycznie zapakowane jedzenie. Po chwili spod koca wyłonił się chłopak. Jadł z ogromnym apetytem.
Nad Oceanem Atlantyckim
Portugalia leży na Półwyspie Iberyjskim. Od zachodu i południa otaczają ją wody Oceanu Atlantyckiego. W Porto na pobliską plażę doszłam pieszo. W Lizbonie od Oceanu dzieliło mnie kilka przystanków, podmiejskim autobusem.
Zapomniałam, że jestem alergikiem. Czułam ulgę i spokój. Bez leków, podczas wietrznej pogody byłam w doskonałej formie. Podziwiałam wzburzone, wysokie fale oceanu.
Spełniłam swoje marzenie. Do Polski zabrałam piękne wspomnienia. Spokój i życzliwość Portugalii.