Podczas podróży solo, dalszych lub bliższych, robisz to na co masz ochotę. Nikogo nie udajesz. Doskonale wypoczywa Twój umysł. Jesteś sama ze sobą. Z dala od rzeczywistości. Wówczas łatwiej nazwać swoje potrzeby.
Proszenie jest kłopotliwe. Boisz się odmowy. Nie zasługujesz na to, aby inni poświęcili Ci swój czas i wysiłek? Nie chcę! Jakoś dam sobie radę. Uczę się precyzyjnie formułować swoje prośby i oczekiwania. Bez przydługich wstępów i tłumaczeń. Krótko i na temat.
W młodości„zachorowali na góry”. To nie była zwykła infekcja. Nie minęła po kilku dniach. Wirusy gór pozostały. W niepojęty sposób, system odpornościowy zadziałał odmiennie. Wirusy rozmnożyły się i nadal są w ich organizmach.
Najdłuższy graniowy szlak, w Tatrach Wysokich poznawałam stopniowo. Łańcuchy, klamry i stalowe drabinki ułatwiają przejście Orlej Perci. Długa i bardzo wymagająca, wysokogórska wędrówka. Uzależnia, dlatego musiałam wracać. Czasami na kilka dni. Powąchać i podotykać skały. Iść dalej przez przełęcze i szczyty.
Jedną ręką odchyla kołdrę, a drugą sięga po komórkę. Wyłącza budzenie. Minęła piąta rano. W pokoju śpi osiem osób. Powoli, kolejno wynurzają się z łóżek. Śpiący na piętrze mają trudniejsze zadanie. Porozumiewają się szeptem. Do porannej toalety tworzy się kolejka. Nikt nie narzeka. Cisza.
Zwykle inaczej wyglądają. Ubrani pomysłowo i osobliwie. Wyszukane i oryginalne dodatki, torby, fryzury, biżuteria, uzupełniają ich wizerunek. Inni, wręcz odwrotnie. Skromni, nie przywiązują większej wagi do ubioru. Czasem nie widzą oczka w rajstopie i niedopranej plamy na spodniach. Nie umieją i nie chcą dopasować się do innych. Podporządkować się przyjętym, przez większość zasadom.
Poczułam się gorzej. Takiej siebie nie lubię. Rozładował się mój wewnętrzny akumulator. Ból głowy i dreszcze. Kończy się rok szkolny. Dlatego pomyślałam, że to przemęczenie. Następnego dnia, zachrypłam. Z trudem artykułowałam myśli. Tłumacząc zawiłości „Królowej Nauk” traciłam głos. Poddałam się i zamilkłam.
W habitach lub częściowo, ubrane prywatnie są wokół nas. W szkołach pracują jako katechetki. Uczą religii. W kościołach uczestniczą w życiu parafii. Przygotowują dzieci do pierwszej komunii świętej. Prowadzą samochody. Pracują w domach samotnej matki. Opiekują się ciężko chorymi. Kiedyś, mijając siostrę zakonną, prawie każdy mówił „Szczęść Boże”. Dzisiaj jest inaczej.
Na dworcu witamy, żegnamy przyjaciół lub członków rodziny. Albo sami wyruszamy w podróż. Lubię dworce. Szczególnie stare, często zabytkowe. Panuje na nich szczególny klimat wspólnoty. Wokół tłum, nieznanych Tobie osób. Znam ludzi, którzy przychodzą tu na kawę, aby puczuć się raźniej.
Mieszkam w Poznaniu. Kiedyś wczesnym rankiem wsiadałam do pociągu, jechałam do Krynicy Morskiej, aby powąchać morze i tego samego dnia wrócić do domu. Teraz jestem dużo starsza i zrobiłam podobnie. Przeczytałam w Internecie wiadomość o piątkowym spotkaniu (21.04.2017), w Warszawie, z Krystyną Jandą. Automatycznie wypełniłam formularz. Następnego dnia otrzymałam potwierdzenie swojego udziału. Nie myśląc o trudach jednodniowego wyjazdu, cieszyłam się, że mam wejściówkę.
W końcu masz dość! Nic już Cię nie cieszy. Rzadziej się uśmiechasz. Zaczynasz unikać spotkań towarzyskich. Męczą Cię, dlatego zostajesz w domu. Ciągle czujesz się zmęczony. Może chorujesz? Lekarz wykonuje serię badań i wyklucza Twoje złe przypuszczenia. Bez przerwy nerwowo czegoś szukasz. Stajesz przed lustrem i kogo widzisz? Niezadowoloną, posępną, jakby dużo starszą od Ciebie osobę. Czy to ja? Pytasz i przypominasz sobie jak było kiedyś. Dłużej tak nie można żyć. Czas na zmiany. Byłam pewna, że właśnie taki moment nadszedł w moim życiu.
Rok 1990. Informacje o tym, że można żyć inaczej docierają do mnie z telewizji i prasy. W telewizji są dwa programy: jedynka i dwójka. Raz w tygodniu, po dzienniku telewizyjnym po raz pierwszy można obejrzeć serial amerykański „Dynastia”. Opowieść o losach bogatej rodziny Carringtonów przyciąga do ekranów miliony Polaków. Kolorowy świat zachodu, bajeczne stroje, wykwintne jedzenie i materialny dobrobyt jest tematem spotkań towarzyskich. W Polsce pojawiają się pierwsze oznaki lepszego życia. W tym samym roku, po raz pierwszy wydano kolorowy miesięcznik „Twój Styl”. Ładny, dobry papier, który miło jest dotykać i zdjęcia pokazujące eleganckie zagraniczne modelki. Kupuję i zachwycam się, tak jak inni, ekskluzywnym światem, nadal dostępnym w Polsce tylko nielicznym. Dopiero po pięciu latach pojawi się pierwszy portal internetowy Wirtualna Polska.
Mówimy, że ludzie sukcesu są bogaci. Mają dobrej klasy samochody. Drugi dom poza miastem. Wakacje spędzają w egzotycznych krajach. Sukces mierzony skalą materialną woła: więcej i więcej…Kolejne cele są coraz bardziej wyszukane. Porównujemy się do innych. Rośnie apetyt i wymagania. Pracujemy coraz więcej i długo czekamy na zakup wymarzonego przedmiotu. Sądzimy, że nas uszczęśliwi. Stary samochód zamieniamy na nowy, który szybko powszednieje. Poczucie szczęścia jest krótkie. Kolejny cel przed Tobą.
Odpowiesz: „oczywiście”. Często dzieje się jednak zupełnie inaczej.
Jesteśmy otoczeni reklamami. W mediach i na ulicy. Przed obejrzeniem filmu w kinie chcąc nie chcąc oglądamy półgodzinne reklamy. Ogromne bilbordy przekonują nas do zmiany wcześniejszych celów. Często ulegamy.
Wbrew modzie, zazdrości i reklamie realizuj swoje, a innych cele. Przypomnij sobie to, co naprawdę lubisz.
Lubię na przykład:
Czy pamiętasz te czynności, które sprawiają Ci szczególną radość? Wykonując je zapominasz o upływającym czasie. O jedzeniu i spaniu. Nakręcasz się i czujesz, że krew w żyłach płynie szybciej. Rozsadza Cię energia. Czujesz, że możesz zrobić jeszcze dużo więcej.
Jedną z moich pasji jest wspinaczka w górach wysokich. Przekonałam się o tym w czasie studiów. Pokonywanie kolejnych metrów w drodze do szczytu nie męczy mnie. Wręcz przeciwnie zyskuję nową energię, która dodaje mi skrzydeł. Dotyk górskiego łańcucha wzmacnia. Stopa ustawiona na skale wbrew logice, wydaje się lżejsza. Zdobycie szczytu jest niesamowitą radością.
Pasja poparta samodyscypliną pcha do rozwoju. Energia jaką zyskujesz pozwala pokonać chwile kryzysu. Twoją pasją może być robienie na drutach. To ogromna frajda i doskonała gimnastyka połączeń dwóch półkul mózgowych. Jazda na rowerze i odkrywanie nieznanych miejsc. Mój kolega, doskonały tancerz, teraz nauczyciel, po pracy maluje. Zobaczyłam i oniemiałam. Prawdziwy pasjonat. Może swoje pasje odłożyłeś na jutro i dzisiaj spróbujesz sobie o nich przypomnieć?
Odkrywaj i przypominaj sobie własne cele. Zainteresowania i pasje. Wówczas żyjąc w zgodzie ze sobą masz szansę na szczęśliwość, która odmieni Ciebie i Twoje otoczenie. Spełniony człowiek jest pogodny, zadowolony i cierpliwy. Emanuje radościom, która udziela się innym. Realizując własne cele, czyli istotę życia, uszczęśliwiasz również otoczenie. Nie jesteś egoistą. Sukcesem jest uważne życie. Liczy się jakość, a nie ilość.
Śmierć i choroba bliskich zatrzymuje nasz codzienny bieg. Wówczas okazuje się, że wszystko co do tej pory było ważne przestaje mieć znaczenie. Liczy się ofiarowany czas i pomoc. Przestajemy się spieszyć. Najważniejsze są emocje i uczucia. Przytulenie i pocałunek. Czułość i bliskość.
Zwolnij bez wyraźniej przyczyny. Wybierz to co dla Ciebie najważniejsze i żyj uważnie we właściwym dla Ciebie tempie..
Bibliografia: Joanna Glogaza „Slow life. Zwolnij i zacznij żyć”
PS Możesz również wysłuchać dźwiękowej wersji tego artykułu –> Kliknij tutaj
Na bieżni w siłowni jest ciepło. Nie wieje wiatr. Wokół niezmiennie jest tak samo. Trzeba mieć dużo samozaparcia, aby nie popaść w monotonię. Podczas minionej zimy biegacze, tak jak inni uciekali przed groźnym smogiem. Na bieżni czuli się bezpieczniej. Zanieczyszczenie zmniejszyło się, wyjrzało wiosenne słońce i coraz więcej biegaczy pojawiło się na powietrzu. Zastanawiali się jakim biegiem rozpocząć sezon?
Każde miasto ma swoje urokliwe zakątki. W Poznaniu na osiedlu Ogrody, w dzielnicy Jeżyce, jest jedno szczególne miejsce. Nazwa nie jest przypadkowa. Wywodzi się od otwartego tutaj w 1925 roku Ogrodu Botanicznego, placówki naukowo – edukacyjnej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Ogród jest otwarty przez cały rok. Wstęp bezpłatny. Każdy miłośnik przyrody może przyjść i skorzystać z bogatej oferty Botanikum .
Kiedyś przychodziłam tutaj z rodzicami na niedzielny spacer. Nazywaliśmy to miejsce oazą spokojności. Moja mama, biolog z wykształcenia, swoimi ciekawymi opowieściami pragnęła rozkochać mnie w przyrodzie. Obserwowaliśmy rzadkie gatunki drzew i krzewów. Po prostu byliśmy ze sobą. Dlatego Ogród Botaniczny tak bardzo kojarzy mi się z bezpieczną atmosferą dzieciństwa.
przeczytałam jedną z licznych ofert biegów wiosennych i już byłam pewna, że pobiegnę. Zaskoczyła mnie propozycja 5. kilometrowego biegu w tym miejscu. Dawno tutaj nie byłam. Zapomniałam, że Botanikum zajmuje aż, tak duży obszar. „Botaniczna Piątka” składa się z trzech biegów: edycji wiosennej, letniej i jesiennej. Po zakończeniu ostatniej edycji zaplanowano galę podsumowującą cały cykl.
W ramach edycji wiosennej 1.04.2017 roku pobiegłam, aby po zimowej przerwie zmierzyć się z dystansem 5. kilometrów. Z radością obserwowałam budzącą się przyrodę. Przyglądałam się starannie posprzątanym po zimie alejkom, kwitnącym krzewom i nieśmiało wychylającym się z ziemi wiosennym kwiatom, pokazującym zielone łodyżki. Za kilka dni Ogrody będą cudownym polem kolorowych kwiatów, które olśnią swoim pięknem.
Nie zapomina się jazdy na rowerze. Jednak po dłuższej przerwie jest trudniej. Siodełko jest za twarde, a nogi wydają się cięższe. Podobnie jest z bieganiem. Ponadto było bardzo gorąco dlatego biegłam z wyraźnym trudem. Kwitnące krzewy, które z zachwytem oglądałam, przypomniały mi o mojej alergii. Zalana katarem, ale szczęśliwa dobiegłam do mety. Organizator: biegi wlkp. zapewnił bardzo dobre warunki biegowego spotkania. Z piciem i drobnym poczęstunkiem spędziłam, w przyjaznej atmosferze zakończenie sportowych zmagań.
Pobiegłam, aby rozpocząć sezon i obejrzeć Ogród Botaniczny. Rozruszać się po zimie i podziwiać wiosenną przyrodę. Powspominać dzieciństwo. Spotkać się i porozmawiać z ludźmi, którzy tak jak ja lubią odpoczywać w ruchu. Wszyscy tęsknimy za poczuciem wspólnoty. Biegniemy, aby dobiec do mety, ale równocześnie patrzymy i widzimy wszystko co nas otacza. Zwolniłam przy słabnącej dziewczynie. Pobiegłyśmy razem. Pomagamy sobie. Biegniemy dla zdrowia i lepszej kondycji.
W codziennym zabieganiu meta coraz bardziej się oddala. Przyspieszamy w pogoni za czasem. Coraz więcej obowiązków, wyborów i decyzji. Przestajemy rozumieć dlaczego tak bardzo się spieszymy. Czy Twoje życie toczy się we właściwym dla Ciebie kierunku? W zabieganiu tracimy umiejętność myślenia i przewidywania. W pogoni za dobrami materialnymi przestajemy rozumieć, że ich nadmiar często nie czyni nas szczęśliwymi. Dokąd biegniesz? Może rzucasz się w wir obowiązków, aby uciec przed samym sobą? Zwolnij, unormuj oddech i znajdź własne tempo. O tym, jak biec we własnym tempie w następnym artykule. Zapraszam.
Mężczyźni dobrze widzą przestrzennie. Osiągają lepsze wyniki w naukach technicznych. Mózg Marii Skłodowskiej – Curie nie posiadał typowo kobiecych cech. Maria rozumowała analitycznie i z łatwością opanowała nauki ścisłe. Wbrew ograniczeniom i zwyczajom kulturowym swojej epoki ukończyła studia wyższe i dokonała potomnych odkryć.
W dobie tak rozwiniętej informatyki o mózgu nadal wiemy niewiele. Naukowcy podają różne, czasem sprzeczne informacje. Obserwując zachowania schizofreników, częściej mężczyzn, szukają przyczyn zachorowań i dyskutują o zagadkach mózgu.Twierdzą, że mózg kobiety i mężczyzny jest inny. Trwa polemika o większej predyspozycji mózgu mężczyzn do nauk ścisłych. Pytamy dlaczego mniej młodych kobiet decyduje się studiować nauki techniczne? Czy tylko z powodów kulturowych? Skoro o tym jacy jesteśmy decyduje nasz mózg warto się nad tym zastanowić.